czwartek, 14 stycznia 2016

Chuśtawka uczuć, czyli: po II laparoskopii...

Wczoraj czułam się super.
za to dziś mam totalną psychiczną zwiechę.

tak jak było planowane - wczoraj wyszłam ze szpitala,
mój brzuch "wzbogacił" się o kolejne 4 dziury,
ale przynajmniej oszczędzono mi drena,
a to już wielki powód do radości.

ale nie jest dobrze.
Zoladex trochę podziałał, ale w dużej części nie dał rady...
całe wnętrze mojego brzucha to zrosty, zrosty, zrosty...
nie mam najmniejszych szans na naturalne zajście w ciążę.
moja jedyna szansa to ivf.

co gorsza, wcale nie jest powiedziane, że to moja ostatnia operacja (!!!)...
endometrioza zniszczyła nie tylko moją płodność...
nawet gin jest zmartwiony sytuacją...

cóż.... choć mi smutno i choć mi źle - nie ma już drogi odwrotu.
w trybie pilnym uderzam do kliniki...
a jeśli oni nie dadzą rady, to prawdę mówiąc...
nie wiem co dalej.


10 komentarzy:

  1. Ech... Ale ta kolejna operacja jest pewnikiem czy jeszcze się okaże? Mam nadzieję, że jednak nie będzie takiej konieczności.

    Trzymam kciuki za jak majszybszy powrót do formy. Tej fizycznej i psychicznej.

    Spróbuj nie traktować IVF, jako ostatecznego wyjścia z sytuacji, a raczej jak kolejny krok. To zdejmuje dużo presji z całej procedury. Wiem, że alternatywy nie są obiecujące, ale zawsze jakieś są. Łatwiej powiedzieć niż zrobić (sama nie jestem jakimś doskonałym przykładem do naśladowania). Ale warto spróbować... Co nie zmienia faktu, że życzę Ci, żeby ten krok doprowadził Was do wyczekiwanego maleństwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Endometriozę mam wszędzie, bardzo prawdopodobne więc, że kiedyś mogę mieć problem z pęcherzem, jelitami lub przydatkami...
      do formy wrócę, wiem to... trochę posmutam, a potem się podniosę i zrobię wszystko, co mogę, by się udało...
      w tyle głowy pojawiają się myśli o adopcji...

      Usuń
    2. U mnie tez te myśli coraz częstsze, choć odganiam je na razie. Po pierwsze z uwagi na męża, który nijak nie chce podejmować tematu, a po drugie (ważniejsze, bo na męża zawsze się sposób znajdzie, jak bedzie trzeba;p) nie chce lapac kilku srok za ogon. Na razie powinnam cała energię wydatkować na IVF, a nie zaprzątać dobie głowę planem B, C, D... no ale to w teorii, a w praktyce... myśli wracają;)

      Usuń
    3. Ja nie odganiam... rozkminiam... muszę mieć alternatywę, plan B... muszę mieć poczucie, że to nie jest koniec... że są jeszcze jakieś możliwości..
      muszę mieć jakąś nadzieję..

      Usuń
  2. Okropna ta nasza choroba :((
    A czas nie działa na naszą korzyść :(
    U mnie od laparoskopii minęło 1,5 roku i boję się, że jest dużo gorzej niż było :( tym bardziej, że wyszedł mi wysoki poziom estradiolu :(
    Nic wtedy nie dało rady usunąć ze względu na ryzyko uszkodzenia ważnych narządów :( zbyt blisko były :(
    Trzymam kciuki oby wszystko Ci się udało i żebyś zaszła w ciążę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa.... ja po pierwszej operacji wierzyłam, że będzie ostatnia. Cóż, życie bywa przewrotne.. właśnie ze względu na duży zakres i ryzyko operacja nr 2 została podzielona na 2 etapy - by dać szansę zaleczenia Zoladexem. Niestety mam zbyt zaawansowaną endometriozę, by zastrzyki dały radę, ale nie watpię, że u kogoś z mniejszym stopniem choroby rzeczywiście by pomogły.
      powoli zaczynam się zastanawiać nad innymi opcjami...

      Usuń
  3. To straszna choroba,ale dzisiejsza medycyna może zdziałac cuda: ) kolejny etap przed Wami, aby się wszystko pięknie udalo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, ale jeśli się uda - naprawdę uznam to za cud.
      pozdrawiam

      Usuń
  4. Jejku.. bidulko :( Tak mi przykro ze tyle smutku Cie spotyka ;( Mam jednak nadzieje ze się nie poddasz i będziesz walczyla.Musisz być silna - wiem, latwo powiedzieć ....
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobię tyle, ile będę mogła, licząc na cud oczywiście.
      a co się zdarzy - tego nikt nie wie.
      pozdrawiam

      Usuń