poniedziałek, 18 stycznia 2016

Przemyślenia dietetyczne.

Czas na L4 można spędzać mniej lub bardziej produktywnie.


ale, żeby nie było, że tak sobie "nic nie robię", to zdarza mi się też coś bardziej pożytecznego,

np. zrobić listę leków w apteczce... powiem Wam, że: nazbierało się tego... O_o
lista przyda mi się, gdy zaczniemy kolejne podejście do ivf - nie mam zamiaru wydawać kasy na coś, co mam w domu,
a nie czarujmy - czasem się tak zdarza, bo nikt nie pamięta zawartości swojej apteczki.
przynajmniej ja nie pamiętam.

zmieniając temat:
aktualnie, po laparoskopii, mam bardzo ścisłą i restrykcyjną dietę,
ta sytuacja poniekąd przyczyniła się do tego, że ostatnimi dniami zaczytuję się w różnych stronach i blogach na temat zdrowego odżywiania,
mam tak ciężką endometriozę, że zaczynam się bać nie tylko o możliwość zajścia w ciążę...
dlatego chciałabym coś zmienić, coś poprawić.
póki co - trafiam na wiele sprzecznych i wykluczających się informacji.
generalnie z tego, co czytam wynika, że królują diety bezglutenowe, bezmleczne i wegetariańskie.
uważam, że nie odżywiam się źle (ale zawsze mogłoby być lepiej), kilka przykładów, które jako pierwsze przychodzą mi do głowy:
  • nie kupuję produktów wysoko przetworzonych, żadnych gotowców,
  • mleka krowiego używam tylko do wypieków i naleśników (bo na mleku owsianym na patelni zrobiło się coś... bliżej nieokreślonego, co na pewno na naleśnika nie wyglądało),
  • nie jem żadnych serów pleśniowych, uważam też z żółtym,
  • w mojej kuchni nie znajdziesz rzeczy typu "maggi" czy "vegeta",
  • nie piję żadnych napojów gazowanych, 
  • zrezygnowałam z soków w kartonach na rzecz domowych soków z sokowirówki czy wyciskarki,
  • nie kupuję chipsów, choć przyznaję, że latami byłam od nich uzależniona,
  • nie kupuję gotowych ciast - wolę zrobić sama (hahahaha... nie wierzę, że to napisałam :D)
  • ulubione sklepowe ogórki kiszone zamieniłam na robione przez siebie (to naprawdę łatwe, a jakie pyszne!),
  • nie kupuję margaryn do chleba, zdecydowanie wolę masło,
  • do smażenia używam masła klarowanego,
  • ale jak się tak zastanowię, to stwierdzam, że więcej duszę i piekę w piekarniku niż smażę,
  • nie pamiętam kiedy jadłam nutellę ;) a kiedyś się nią zajadałam ;)
  • nie jem soi, ale całkowite jej unikanie jest bardzo trudne, bo można ją znaleźć chyba we wszystkim :-/
Oczywiście zdarza mi się zgrzeszyć i zjeść jakieś "fastfudztwo", ale są to sytuacje naprawdę bardzo rzadkie.

a jak jest u Was? stosujecie jakieś diety?
jakie są ich efekty?



21 komentarzy:

  1. Przed ciążą i w ciąży trzymałam się restrykcyjnie diety by uniknąć cukrzycy ciążowej, udało się :) aktualnie szaleje w kwestii niezdrowej żywności, ale mam zamiar powrócić do dobrych nawyków bo w końcu trzeba dawać dobry przykład. Mleka za bardzo nie lubię więc nie używam go jakoś często i w dużych ilościach, sery pleśniowe raz na rok pozwalam sobie na małe co nieco, vegety sporadycznie używam do zup, napoje gazowane... no nie da się ukryć że pepsi w puszce nie pogardzę ale to też raz na jakiś czas a nie codziennie, chipsy - mogą dla mnie nie istnieć, margaryna nigdy w życiu! Zamiast smażyć piekę w piekarniku albo w parowarze. Nutella ma niski indeks glikemiczny, wiem bo endo pozwalała czasem ;) Jak widać podobnie u nas choć ja może więcej dodaję do zupy ;)
    Tym zdrowym odżywianiem i trzymaniem ręki na pulsie po ciąży okazało się że w ciągu miesiąca wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży więc nie jest źle ale daleko do ideału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najłatwiej rezygnuje się z rzeczy, za którymi i tak się nie przepada ;)
      gratuluję tak szybkiego powrotu do swojej wagi :)
      ja bym chciała dużo więcej zdrowych nawyków, choćby takie picie wody w ciągu dnia - mam z tym wielki problem, albo jakieś ciekawe śniadania do pracy, bo "jadę" tylko na monotonnych kanapkach...
      no nic, trzeba nad sobą popracować ;)

      Usuń
  2. U mnie z tą dietą to raz gorzej raz lepiej. Był czas, gdzie całkowicie wyeliminowałam jajka kurze i mleko, bo okazało się, że niby mam na nie nietolerancję. Teraz jem wszystko po trochu. Za to nie ma u mnie niczego z syropem glukozowo-fruktozowym, glutaminianem sodu. Nie ma tradycyjnej vegety itp. Zdecydowanie wybieramy masło. Najczęściej gotujemy na parze albo dusimy mięso. Jeśli już smażę to na maśle klarowanym.
    Chipsy czasem jemy - np. w trakcie wieczoru filmowego - ale i tu wybieramy zdrowsze wersje bez chemii.
    I co ważne - od męża nauczyłam się czytania składów produktów. Dzięki temu wiele rzeczy wyeliminowaliśmy z diety. Choć nie powiem i nam zdarza się zgrzeszyć ;)
    Ostatnio po dostaniu blendera kielichowego królują u nas koktajle i napoje na bazie owoców i mleka/jogurtu naturalnego.

    A dziś właśnie dotarł do mnie identyczny kubeczek jak Twój :) Jeden zostawiłam w pracy. Muszę nawilżać gardło z racji na to, że ciągle rozmawiam. A kolejny będzie moim domowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że u Ciebie sytuacja podobna :)
      ja mam specjalny garnek do gotowania na parze, ale zauważyłam, że jeśli ugotuję na nim cały obiad (w sensie ziemniaki + warzywa: np. marchewka, brokuł + pierś z kuraka), to zaraz strasznie boli mnie brzuch i źle się to dla mnie kończy O_o nie wiem czemu.
      brawo dla męża za czytanie składów! :) staram się czytać, ale różnie to wychodzi ;)
      często w weekendy robimy sobie koktajle z zamrożonych truskawek lub jagód, pychota! chciałabym jednak pić ich więcej w ciągu tygodnia, z różnych owoców i może mleka roślinnego.
      kubek jest świetny, po laparo muszę wypijać litry wody, a że nie znoszę, to serwuję ją sobie w takim kubku - od razu lepiej mi idzie picie :P

      Usuń
    2. My mamy parowar. Ja po takim jedzeniu nie mam problemów :)
      Kupiłam sobie taką butelkę http://www.garneczki.pl/produkt/butelka-szklana-z-zakretka-bormioli-rocco-quattro-stagioni-smoothie-04-l,20537#attr i przygotowałam na jutro do pracy koktajl - banan, sok pomarańczowy i szpinak.
      Nie zawsze mam tyle przerwy żeby starczyło mi na dwa posiłki (w końcu muszę mieć też przerwę na toaletę:P) więc taka opcja jest ok. Będę mogła wypić między telefonami.
      Ja w pracy piłam głównie herbaty i kawę. Woda z plastiku mi nie smakuje. Więc zamówiłam ten kubek. Mam nadzieję, że dzięki niemu głównym spożywanym przeze mnie w pracy płynem będzie woda. Duży plus to zakrętka. Dzięki temu nie boję się, że coś mi się wyleje.

      A wiesz - wstyd się przyznać, ale mój największy dietetyczny grzech to rzadkie jedzenie śniadań przed wyjściem z domu. Próbowałam już to zmienić i niestety poległam :(

      Usuń
    3. Butelka super, widziałam ją na różnych blogach, bardzo mi się podoba :)
      możliwość zakręcenia to fajne i bezpieczne rozwiązanie.
      teoretycznie w pracy mam 1 przerwę na śniadanie, ale prawda jest taka, że równo co 2 godziny jem albo kanapkę albo jabłko lub banana.
      też nie jem śniadań przed wyjściem, ale zaczynam pracę o 7, a o 8 wciągam już pierwszą kanapkę, więc rozgrzeszam się z tego, że nie jem śniadania w domu ;)
      dobre nawyki można wypracować, jednak trzeba się do nich trochę przyłożyć ;)

      Usuń
    4. A to i ja czuję się trochę rozgrzeszona ;) Jak zachodzę na 7:45 do pracy to jem kanapkę najczęściej przed 8. Więc powiedzmy, że to śniadanie. A potem koło południa to różnie: albo kanapka, albo sałatka, albo coś na ciepło.:)

      Usuń
    5. no widzisz! :)
      jak wstaję o 6, to pomijając, że nie mam czasu na śniadanie, to najzwyczajniej w świecie nie jestem jeszcze głodna. Szkoda tylko, że nie mam możliwości podgrzania posiłku. Każdy dietetyk zaleca, że powinno się jeść często małe porcje, więc ja się tego trzymam ;) ale fakt faktem, że moja praca (biurowa) sprzyja takiej "taktyce".

      Usuń
    6. Ja wstaję między 6 a 6:30. I podobnie nie czuję wtedy głodu. A poza tym muszę wziąć Euthyrox i odczekać przed jakimkolwiek jedzeniem co najmniej 30 minut. ;)
      Podgrzać mogę jedzenie i to duży plus zwłaszcza, gdy mam zmianę do 18.
      Pracę też mam biurową ale nie zawsze mam jak zjeść, gdy robi się kolejka na infolinii ;)

      Usuń
    7. Ja tak miałam z sokiem z aloesu - piłam go rano i trzeba było odczekać jakie 2 h do pierwszego posiłku. Chciałabym do tego wrócić, ewentualnie pić rano wodę z miodem i cytryną, bo to bardzo zdrowe.
      możliwość podgrzania jedzenia to super sprawa, można wtedy zjeść coś pożywniejszego, a jeszcze jak pracujesz do 18...
      jak mam młyn, to zdarzy mi się sączyć 1 herbatę przez 8 h, ale zjeść muszę, w przeciwnym razie jest mi słabo i z nóg zwala mnie migrena ;]

      Usuń
    8. oj to aż tak nie mam ;) Całkiem dobrze znoszę głód hehe
      Wodę z cytryną i miodem próbowałam swego czasu pić, ale niestety nie działała dobrze na mój brzuch :p

      Usuń
    9. Też mi się wydawało kiedyś, że dobrze znoszę głód, jednak po latach okazało się, że jestem w ogromnym błędzie ;]
      może miód Ci nie służył w tej miksturze? czytałam, że może działać przeczyszczająco. Może więc warto spróbować samą wodę z cytryną.

      Usuń
    10. Bardzo możliwe, że to wina miodu. Sama woda z cytryną tak na mnie nie działa.

      Usuń
  3. Podczas leczenia z dnia na dzień przeszłam na dietę. Bezglutenową, ale obejmowała faktycznie większość punktów, o których piszesz. Do tego zero słodyczy i ziemniaków. Oboje schudliśmy wtedy po 18 kg (Mąż jadł po prostu zdrowiej). Ale najważniejsze było przygotowanie organizmu na poczęcie. Co prawda się nie udało, ale czułam się doskonale, choć w pewnym momencie było już 2-3 kg za dużo. Powinniśmy wrócić do tych dobrych nawyków, bo zapuściliśmy się strasznie. Czasem myślę, że nie mam aż takiej motywacji. Ale to głupie myślenie. Powinniśmy mieć jeszcze większą, bo mamy dla kogo żyć.
    Zwykle nie robię postanowień noworocznych, ale tym razem zrobiłam - zero chipsów. Przesadzałam, mimo że fatalnie się czułam. Mam nadzieję, że wytrwam, bo pokroić bym się dała za paczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do zastosowania powyższych punktów zmusiła nie tyle endometrioza, co migrena... wielu rzeczy przez nią muszę unikać.
      kurcze, co jest z tym cukrem? czemu trzeba z niego rezygnować? czy trzeba go wyeliminować całkowicie, czy po prostu nadmiar?
      zastanawiam się właśnie nad zamiennikiem - ksylitolem.
      nie chodzi o to, że używam cukru bardzo dużo, ale nie wyobrażam sobie herbaty bez cukru. Wtedy chyba przestałabym pić ją w ogóle ;)
      Wow! 18 kg mniej to ogromny sukces! :)
      ja jednak nie mogę schudnąć, wręcz muszę przytyć, chociaż do tych 50 kg..
      nie wiem czemu tak łatwo rezygnujemy z dobrych nawyków, zwłaszcza gdy czuliśmy się wtedy bardzo dobrze... szkoda tego...
      masz rację - teraz tym bardziej macie dla kogo żyć, więc warto wrócić do tamtej diety :) tym bardziej jeśli chcecie, by Tygrysek był zdrowym dzieckiem i by brał z Was dobry przykład :)
      da się żyć bez chipsów - mówię to ja, "chipsowy skrytożerca", maniak Lay'sów, który wciągał 2 paczki (tv paki) za jednym zamachem ;) owszem, zdarza mi się zjeść ich trochę, ale prawda jest taka, że czuję się po nich po prostu źle, moje jelita wtedy naprawdę cierpią... więc gdy już sobie skubnę, to jednak w zdecydowanie małych ilościach :)
      też tak miałam, że dałabym się za nie pokroić, ale im dłużej nie jadłam, tym mniej mi się ich chciało ;) a teraz to już luzik :)

      Usuń
    2. Ja słodzę w zależności od humoru chęci. Lubię słodzić herbatę z cytryną, chociaż podobno to zestawienie nie jest najzdrowsze i faktycznie przez 1,5 roku go unikałam. Piłam tylko jedną herbatę dziennie. Poza tym woda i zioła.
      Bez chipsów dałam radę już prawie 3 tygodnie. I nie jest to jakiś wielki problem.
      Zapuściliśmy się przez słodycze. Przecież jesteśmy tak umęczeni (przy jednym dziecku, hi hi), że wieczorem należy nam się coś od życia. I tak dzień po dniu, a skutki są opłakane. Ale kończymy z tym.

      Usuń
    3. Dla mnie herbata lub kawa bez cukru jest niejadalna ;) przed ostatnią laparo dość długo słodziłam herbatę moim syropem z mniszka, oczywiście po jej ostygnięciu. Też czytałam, że picie herbaty z cytryną powoduje Alzheimera O_o ale tak prawdę mówiąc - naprawdę już nie wiadomo co jest zdrowe, a co nie.
      w pracy piję głównie herbatę zieloną, ale to taka sklepowa z pomarańczą lub cytryną i przypuszczam, że nie wiele ma wspólnego z prawdziwą zielona ;)
      heh... ze słodyczami nie mam jakiegoś wielkiego problemu - najlepszym sposobem na nie jest ich nie-kupowanie :D postanowiłam je zamienić na suszone daktyle czy żurawinę. Parę sztuk i człowiek jest zasłodzony po kokardki :P staram się też zawsze mieć w szafce wafle ryżowe, lubię je przegryzać, gdy COŚ mi się chce ;) w tym roku mam bardzo bogate zapasy orzechów włoskich, więc kolejna zdrowa przekąska :)
      hahahha...umęczeni przy dziecku :D wierzę, ale też zastanawiam się jak sobie radzi moja sąsiadka z 4 małych szkrabów, albo szwagierka z 5 :)

      Usuń
  4. Ja wcinam na śniadanie owsiankę.Płatki błyskawiczne zalane wrzątkiem plus orzechy, pestki, rodzynki itp.Czuję się po tym świetnie i długo czuję się syta.Odstawiłam mleko.Dotąd piłam kawę z mlekiem i myślałam,że nie dam rady ale nawet mi posmakowała:)Unikam mięsa, więc zastępuję je soją (wiem,że Ty nie możesz), dodatkowo przyjmuję spirulinę.Mam słabość do pepsi i czasem się skuszę, wcześniej żłopałam ją jak wariat.Wyniki mam idealne;)więc nie kombinuję za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię owsiankę, zwłaszcza z owocami świeżymi i suszonymi, do tego sypię zawsze siemię lniane. Robię ją z mlekiem owsianym. Rzeczywiście jest sycąca i daje fajnego kopa energii. Kawę (rozpuszczalną) zdarza mi się wypić, ale wtedy musi być z dużą ilością mleka (krowiego do kawy). Próbowałam kiedyś zastąpić je mlekiem kokosowym, ale wyszła taka ohyda, że wylałam..
      mimo najlepszych chęci chyba nie umiałabym zrezygnować z mięsa..
      o spirulinie czytam dużo dobrego, więc jest na mojej liście ewentualnych zakupów. A bierzesz ją w postaci kapsułek czy proszku?
      napojów typu pepsi nie lubię ;) dla mnie za słodkie, a od bąbelków ciągle mi się odbija :P
      mnie wyniki krwi fajnie poprawiło picie herbatek z pokrzywy.

      Usuń
    2. Zamówiłam na allegro spirulinę i chrolellę w postaci tabletek.Zielonego napoju raczej bym nie przełknęła;)Uzupełniam w ten sposób białko.Widzę,że cera mi się poprawiła, jej kolor.Mięso jem tylko u mamy;)i to zawsze próbuję się wywinąć.Na co dzień nie jem i po obiedzie u niej zdycham.Pokrzywa ma koszmarny smak.Też wiele razy zmuszałam się do jej picia ale chyba nie dam rady.Postanowiłam,że jak zacznę stymulację zrezygnuję na ten czas z kawy ale nie wiem czy podołam;)to jedyny mój nałóg;)

      Usuń
  5. Nooo przy naszej endometriozie dieta też jest konieczna. A jeśli do tego dochodzi jeszcze hashimoto to problem jest konkretny :)))
    Czasami to mam dylemat co ja właściwie mogę zjeść :)
    Udało mi się schudnąć wcześniej tylko na dukanie, ale wyszło, że nie mogę jeść jajek i kurczaka to ta dieta odpada.
    Teraz jedynie dieta bezglutenowa I bezmleczna (piję jedynie mleko ryżowe lub bez laktozy).
    Ciężko jest, ale samopoczucie lepsze zdecydowanie. Tylko waga nie chce spadać niestety, ale trudno...
    Starania o dziecko są ważniejsze :) przeżyje te problemy hormonalne :)))

    OdpowiedzUsuń