poniedziałek, 25 stycznia 2016

Smak szczęścia i miłości ;) - czyli książki, które polecam.

Skończyłam L4 i grzecznie zerwałam się skoro świt, by podążyć do pracy.
niby to tylko 14 dni, ale jestem totalnie "wylogowana" i ciężko mi ogarnąć sytuację.

W zeszłym tygodniu dotarły do mnie zamówione książki.


Brak mi słów, by opisać mój zachwyt :)
są grube, przepięknie wydane, z wieloma cudnymi zdjęciami.
jestem w trakcie czytania "Smaku szczęścia", która zawiera mnóstwo informacji
na temat diety, dbania o urodę, zdrowie fizyczne i psychiczne,
co wszystko razem składa się na zdrowy styl życia
nie jest to książka, którą się "połyka" i za chwilę nie pamięta o czym była.
po przeczytaniu paru stron odkładam ją, zastanawiam się nad tym, co przeczytałam...
czasem wynotowuję cytaty czy ciekawe zdania,
naprawdę daje do myślenia.

"Smak miłości" to książka kucharska z mnóstwem przepisów na zdrowe dania,
zdjęcia w niej zamieszczone są tak sugestywne, że od samego oglądania mam ślinotok ;)
mam nadzieję, że uda mi się z nich skorzystać,
zwłaszcza, że mam zamiar solidnie wziąć się za naszą dietę ;)
od jakiegoś czasu podczytuję bloga Agnieszki Maciąg, która jest nie  tylko piękną kobietą,
ale ma też bardzo fajne podejście do życia, ciała, zdrowia, ludzi, świata..
jej blog jest tak pozytywny i optymistyczny, że wsiąkam tam na godziny ;)
a po lekturze jakoś mi tak dobrze w środku :)

po przekopaniu internetu wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu plannera idealnego
natknęłam się na niego... w jednym z marketów ;)


okładka wydała mi się tak śmiesznie pozytywna, że gdy tylko go zobaczyłam - wiedziałam, że będzie mój :)

*****
i jeszcze dzisiejsza anegdotka pracowa:
przybiega do mnie koleżanka z uśmiechem od ucha do ucha i pyta "czy my o czymś nie wiemy?"
ja oczy jak spodki - no bo niby o czym?
a ona widząc moje szczere zdziwienie wybąkała czy czasem nie jestem w ciąży - bo moje L4 jest ciążowe O_o
parsknęłam śmiechem ;]
jasne, bardzo bym chciała.
ale plotki pooooooszłyyyy....

taka sytuacja ;]

11 komentarzy:

  1. Sama się pozytywnie nastroiłam patrząc na okładkę plannera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka plannera jest super ;)
    Już jakiś czas temu zastanawiałam się nad przeczytaniem książek Agnieszki Maciąg. I chyba po Twoim poście w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bardzo :) już jakiś czas temu się nad nimi zastanawiałam, ale chyba najbardziej zachęcił mnie blog.

      Usuń
  3. Powiem szczerze, że nie znałam pani Agnieszki od tej strony - zawsze kojarzyła mi się tylko z piękną buzią i idealną figurą, jednak po lekturze kilku tekstów na jej blogu faktycznie jestem pod wrażeniem.

    Planner uroczy - notowanie w nim na pewno będzie wielką przyjemnością :)

    A tak w ogóle to my się chyba jeszcze nie znamy :) Pomyślałam sobie, że może czas to zmienić...Zapraszam do mnie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzyło mi się trafić na wywiady z Agnieszką Maciąg w tv - chyba kiedyś miała swój cykl o zdrowym żywieniu w DD tvn. Miałam ją za lekko zafiksowaną na punkcie zdrowego odżywiania, a ja się takich ludzi obawiam ;P tymczasem blog jest tak pozytywny i tak... inspirujący, że nie miałam wątpliwości, że te książki MUSZĘ mieć :) jak widać można być piękną i mądrą kobietą :)

      planner zachęca do notowania, a właśnie o to mi chodziło :)

      chyba się mijałyśmy gdzieś na blogach :) i nawet próbowałam zaglądnąć (zwłaszcza po ostatnim poście Isy ;) ale zdaje się, że nie mam dostępu... ;)

      Usuń
    2. Mój obecny blog jest ogólnodostępny - poprzedni był faktycznie poblokowany, ale ostatecznie postanowiłam znów wyjść z ukrycia ;) Spieszę wyjaśnić, że to nie ze mną Isa spędziła Sylwestra - ale chyba nawet wiem, który fragment Jej wpisu mógł okazać się mylący i naprowadzić Cię na fałszywy trop ;)

      Usuń
  4. Ach te plotki... teoretycznie informacja, o typie zwolnienia powinna być poufna, w sensie dostępna tylko dla kadr. No ale zasady zasadami, a życie życiem:)

    Okładka plannera bardzo pozytywna, ale mi akurat "w oczy" rzucił się bardziej entuzjazm bijący z Twoich postów ostatnich:) Bardzo mnie cieszy!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie - teoretycznie ;)

      entuzjazmem tuszuję nerwa, którego mam na moją nienadchodzącą @... a przecież od niej wszystko zależy :/ właśnie komplikuje mój plan...

      Usuń
  5. Moje miejsce pracy też huczy od plotek i domysłów:)Pamiętam jak wzięłam zwolnienie po transferze, już wszyscy klepali dziobami.Dzisiaj byłam w pracy na chwilę myślałam,że mnie zadziobią hahaha;)Mam totalny zlew.Śmiać mi się chce z tego jak interesujące jest dla nich moje życie;)
    Co do organizera, pewnie też bym go kupiła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pracy mam bardzo fajne dziewczyny, w sprawach służbowych bardzo się wspieramy i współpracujemy, nie ma u nas chamskich plotek. Ja jestem najmłodsza i jedyna bezdzietna. Kiedyś trochę mi dogadywały, potem już wiedziały, że mam problemy zdrowotne, jednak o ivf nie wiedzą. Wyobrażam sobie jak poczuła się ta koleżanka w momencie, gdy zdała sobie sprawę jakie "faux pas" popełniła zadając mi te pytania... uśmiech spłynął jej z twarzy ;)

      Usuń