W ostatnich dniach kompletnie straciłam apetyt...
nie ma nic, na co miałabym szczególną chęć,
a dziś zjedzenie czegokolwiek okupione było wielkim wysiłkiem.
nie wiem co jest grane.
Pamiętam tamten dzień...
dokładnie sprzed 7 lat...
była piękna, słoneczna pogoda... błękitne niebo nad głową...
dość ciepło jak na październik...
a mną trzepały takie dreszcze, że ledwo stałam...
Nie wiem czemu tak się dzieje, ale codziennie wracam zmęczona z pracy...
nie mam energii ani siły, więc moje ambitne plany umycia okien jakoś poległy..
teraz mam wymówkę - pogodę ;)
aktualnie ogarnął mnie "nicmisięniechcizm".
Jestem to tu, to tam.
dni uciekają w szaleńczym tempie, ledwo wstanę, a już jest wieczór..
dopiero był sierpień, a za chwilę będzie połowa października.
nie ogarniam.