wtorek, 14 października 2014

W szponach "nicmisięniechcizmu"... ;]

 (Źródło: internet)
Nie wiem czemu tak się dzieje, ale codziennie wracam zmęczona z pracy...
nie mam energii ani siły, więc moje ambitne plany umycia okien jakoś poległy..
teraz mam wymówkę - pogodę ;)
aktualnie ogarnął mnie "nicmisięniechcizm".

ogarnął mnie całą i puścić nie chce.
tyle rzeczy miałam zrobić...
cud, że udaje mi się regularnie docierać do kliniki, celem kontroli tego i owego.
ale na tym koniec.
wracam co domu i zakopuję się pod kocem z książką.

ostatnio musiałam zapłacić karę.
tak... niestety...
ale za co...!!!
ja, mól książkowy od urodzenia, przetrzymałam o 2 tygodnie książki z biblioteki i zostałam karnie skasowana 4 zł...
pal licho te 4 zł... ale moje czytelnicze ego zostało niesamowicie urażone..
mnie się takie rzeczy NIGDY nie zdarzają...
a tu taki obciach...
ciągle nie mogę dojść do siebie :P

cóż... tym razem zapisałam sobie datę zwrotu na żółtej karteczce ;>

ehhh...
muszę się w końcu wybrać do Rodziców...
i do kina...
i do fryzjera...

generalnie jak widać nic się u mnie nie dzieje ;)
idę więc zakopać się pod kołdrą z kolejną książką - aktualnie "Pancerne serce" Jo Nesbo...
muszę szybko czytać z wiadomych względów ;>

dobrej nocy :)






12 komentarzy:

  1. Mam podobnie. Też nic mi się nie chce. A niedługo rodzinny obiadek u nas, trzeba by ogarnąć mieszkanie. Co prawda mama nie będzie sprawdzała satnu moich okien, ale teściowej nie jestem pewna :)
    Ja zawsze zapominam zapisać sobie, kiedy wypożyczałam książki. Dawny system z pieczątkami datownikami nie był najgorszy. Póki, co nie zdarzyło mi się płacić kary, ale pewnie jeszcze wszystko przede mną :)
    Miłęgo wieczoru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to jakieś przesilenie jesienne...
      nie jestem przyzwyczajona do tego, że mam jakiś określony czas na czytanie książek ;>
      no, ale...

      Usuń
  2. To chyba ta jesień tak na nas działa.
    Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Wytłumacz to sobie tak: Twój organizm wysyła Ci sygnały, że chce teraz odpocząć, zregenerować siły i przygotować do tego, co jeszcze przed Tobą. Więc nic na siłę. Bierz nawet L4 i wypoczywaj ile wlezie. To wszystko wyjdzie Ci na plus.
    Bucha:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm... wychodzi na to, że mój organizm chciałby wypoczywać przez większość roku :P
      L4 nie mogę wziąć... ciężko zastanawiam się nawet nad tym po transferze...

      Usuń
  3. Wolałabym zapłacić i 40 złotych polskich za przetrzymywanie książek (zawsze można sobie wytłumaczyć, że " no cóż, my intelektualiści czasem tak się zagłębimy w tę literaturę, że o świecie idzie zapomnieć i człowiek przegapi termin zwrotu książki;)) niż wybulić dwie stówki mandatu za przekroczenie prędkości. Pierwszy raz od 19 lat jak mam prawo jazdy! Buu... I tu dopiero ambicja boli! I jeszcze sobie człek o sobie samym ma pełne prawo pomyśleć "ot, durna baba" ;)

    Uprzejmie też proszę o niepisanie o zakopywaniu się pod kocami w ramach "nicmisięniechcizmu" gdyż albowiem łzy żalu we mnie wzbierają. Oraz zazdrości;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojjj... dwie stówki to jednak nie 4 zł...
      wierzę, że ambicja boli ;) zapewne mąż też miał swoje do powiedzenia ;)

      nie pisać o zakopywaniu pod kocem?... hmmm... no to już nic nie napiszę o tym co właśnie robię :D

      Usuń
  4. Zazdroszczę sensownej biblioteki. U mnie na dzielnicy bibliotekarka mnie skutecznie zniechęciła do wizyt :/ Za przetrzymanie książki płaciłam koedyś na studiach, ale to z biblioteki uczelnianej, bo zapomniałam przedłużyć. Też sporo czytam i niedługo będę musiała męża poprosić by mi nowe półki na książki zamontował. A co do "nicmisieniechcizmu' to u mnie jest częściej niż rzadziej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biblioteka jak biblioteka ;) aktualnie jestem zapisana w dwóch i zamierzam się na trzecią ;)
      wkurza mnie, że mogę tylko 2 książki na jedną kartę wypożyczyć :-/ to jest bez sensu moim zdaniem, dlatego korzystam z karty M ;)
      jakoś nie interesuje mnie za bardzo kto tam pracuje, zabieram tylko książki i spadam ;)
      rzadko książki kupuję, ale głównie z braku miejsca ;)

      widzę, że "nicmisięniechcizm" rozlał się epidemią po Polsce ;)

      Usuń
    2. Do biblioteki takiej głównej to mi jakoś za daleko, bo ja ogólnie leń :D Ja się zniechęciłam przy zakładaniu karty tutaj w dzielnicowej, gdy się przeprowadziliśmy. Nie lubię, gdy ktoś traktuje mnie jak idiotę tylko dlatego, że nie słyszę. No i wkurzało mnie, że jak prosiłam o pomoc w znalezieniu danej książki, to wielka łaska... :/ Ale może powinnam zajrzeć, może tej baby już tam nie ma ;)

      Usuń
    3. Nie warto się zrażać przez niekompetencję jakiejś baby ;)
      jednak w bibliotece dobre jest to, że jest spory wybór książek, można trafić na jakąś ciekawą nowość.
      nigdy nie prosiłam o pomoc w wyborze książki (ahhh ta nieśmiałość), w zasadzie nigdy też nie idę konkretnie po coś, tylko zgarniam to, co mi akurat wpadnie w rękę ;) acz zdarzało mi się, że miałam konkretne pozycje spisane na kartce, bo jakoś nigdy nie pamiętam co ja w sumie chciałabym przeczytać :P
      nie korzystam też z biblioteki miejskiej, bo raz: że nie jest zbyt blisko, dwa: wybraliśmy się tam raz, ale gdy przez 10 min nie mogliśmy znaleźć miejsca do zaparkowania, to się wkurzyliśmy i korzystamy z filii, która jest bliżej.

      Usuń
  5. Wolno Ci. W końcu nie samymi obowiązkami człowiek żyje. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niby tak...
      ale tak mnie to wkurza :P
      nie lubię siebie w takiej rozlazłej wersji.

      Usuń