sobota, 21 listopada 2015

Lubię być pracoholiczką.

 
 (Źródło: internet)

Ostatni, szósty, zastrzyk Zoladexu za mną.
cieszy się mój brzuch, koniec z najgrubszą igłą jaką w życiu widziałam..
cieszy się moja głowa, którą ciągle męczy migrena.
chyba nigdy nie miałam jej tak często...
termin kolejnej laparoskopii ustalony: 12 stycznia.

wpadłam w wir pracy,
chyba nigdy nie byłam tak efektywna,
nie ma dla mnie zadań niewykonalnych.
przychodzę do pracy pierwsza, wychodzę ostatnia,
zabieram pracę do domu.
lubię ten pracoholizm.

wtedy nie myślę o tym, co boli.







13 komentarzy:

  1. Może powody mam zupełnie inne, ale ten obrazek też kiedyś gdzieś wstawiałam... i tak samo ostatnio działam... Praca, praca, praca...

    Hania! Myślę o Tobie! Wiele osób o Tobie myśli ciepło i kieruje swoją energię. To kiedyś dolatuje. I owocuje. Wierzę w to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juti, chyba każdy ma czasem taki moment, który idealnie oddaje ten obrazek.
      u mnie koniec roku zawsze wiąże się z masą pracy, ale teraz jest mi to bardzo na rękę.

      dziękuję za te dobre myśli i energię... mam nadzieję, że zaowocują...
      ściskam mocno.

      Usuń
  2. Mam takie dni kiedy plan z obrazka pasuje idealnie. Na szczęście pojawiają się i takie gdy plan potrzebny nie jest.
    Cały czas wierzę, że zaświeci dla Ciebie słonko i że Twoje marzenia się spełnią.
    Uściski;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Haniu, wierzę, że niedługo z radością i pasją będziesz przeżywała każdy dzień. Oby Nowy Rok przyniósł jak najwięcje takich chwil.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam ten mechanizm z autopsji. Nie raz wpadałam w wir, wciągał mnie bez reszty i na jakiś czas bardzo pomagał. Potem tylko wychodziłam z niego "zakręcona" mocno;)

    Parę razy zassał tak bardzo, że się pochorowałam... Ale teraz tęsknię za nim. Potrzebuję zajęcia, które da mi odskocznię od moich niekończących się rozmyślań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie - zajęcie to najważniejsza rzecz w kryzysowych momentach... ja wpadam w panikę, gdy wracam z pracy lub nadchodzi weekend..
      szukam jakiejś pasji, ale marnie mi idzie...
      niestety jestem beztalenciem.
      nie wiem w której kolejce stałam, gdy Bóg dzielił talentami :/

      Usuń
    2. nie no z tym beztalenciem to niemożliwe! "po prostu" trzeba ustalić, która to była kolejka;) wiem, wiem... łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać. tymczasem dobrze, że jest praca chociaż...
      ściskam!!! mocno!

      Usuń
    3. od 34 lat próbuję ustalić jaka to była kolejka... ;]
      cóż, trzeba się zmierzyć z prawdą ;]

      Usuń
  5. Oj ten pracoholizm ;) wiem coś o tym.
    Niestety tylko on pomaga jakoś przetrwać czas od transferu do transferu :(
    Z pracy do drugiej pracy z krótkimi przerwami na kolejne podjście.
    Zwariowałabym siedząc w domu :)
    Te 2 tygodnie po transferze są ciężkie do wytrzymania :) siedząc w domu na zwolnieniu nie mam co ze sobą zrobić :) i wtedy nachodzą głupie myśli.
    Mój sposób na nie myślenie o problemie z zajściem w ciążę to: praca, 2 praca, jakaś dobra książka, inne zajęcie np u mnie był to kurs prawa jazdy na motocykl :))))
    Teraz musze wymyśleć jakieś inne zajęcie :)
    Póki co w wolnych chwilach po pracy szukam ciekawych blogów :)
    O kobietach mających problem taki jak mój.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pracoholizm dobra rzecz - czasem.
      zwłaszcza w momentach kryzysowych.
      o transferze, a zwłaszcza o stymulacji - nawet nie chce mi się myśleć.
      blogi lubię bardzo.

      Usuń