poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Fartowny lipiec.

 (Źródło: Internet)

Nie dla mnie - zaznaczam od razu.
rozglądam się po blogach i mam wrażenie, że wszystkie zabiegi IVF, które odbyły się w lipcu - są udane.
no gdzie nie wejdę - pozytywny test ciążowy.
bardzo się cieszę Kochane Kobietki, że wielu z Was udało się spełnić to największe marzenie.
jesteście Szczęściarami.
Waszym największym problemem niebawem będzie jak zapanować nad mdłościami ;)
szczerze się cieszę, naprawdę...
ale też szczerze zazdroszczę.


mam wrażenie, że coś mnie omija.
czuję chłód i pustkę w sercu..
jednocześnie - mnóstwo wokół mnie dzieci większych i mniejszych, a moja najczęstsza myśl o nich to "matko, co za paskudne bachory!"
powaga.

chcę i nie chcę.
trochę chciałabym, żeby Los zadecydował za mnie.
ale tak się nie stanie, tego akurat jestem pewna.
bo przecież gdyby miało się zdarzyć, to już dawno...tyle razy...

tkwię w zawieszeniu.
boję się zrobić decydujący krok...
boję się ruszyć tę "machinę"...
bo wtedy nie będzie odwrotu.
bo nie wiem czy dam radę znieść ewentualne rozczarowanie.


Hey - "Umieraj stąd"


"płakałam do wewnątrz...
dyskretna po kość...."

14 komentarzy:

  1. Malutka... Jeszcze niedawno mi się wydawało, że jestem na szarym końcu i oglądam plecy wszystkich, w tym blogerek, a ponadto oglądam co najwyżej swoje wycięte jajowody... Sorry, jeśli drastycznie zabrzmiało.
    Ty bierz to kochana za dobrą wróżbę, bierz z tego to co najlepsze możesz wziąć. Te wszystkie historie są prawdziwe, a Ty zasłużyłaś, aby i Twoje marzenia się spełniły.
    Nigdy nie przestałaś mi dopingować. Ja nigdy nie przestanę Tobie. Nie widzę innego wyjścia dla Ciebie, tylko się nie poddawaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż.... chyba właśnie jestem na etapie poddawania się...

      Usuń
    2. Masz prawo, zwolnić, odpocząć. Masz pełne prawo do wahania, gdzie iść dalej, do tego, aby stanąć w miejscu, a nawet się położyć i sobie trochę poleżeć. Tak długo jak Ci się podoba.
      To niezbędny odpoczynek, bo straciłaś siły. Ale nie trać wiary.
      I dobrze wiesz, że "nie mówi mi się łatwo".
      Kto, jak nie Ty, pomoże teraz Twojemu marzeniu? Hania? ...

      Usuń
    3. Pytanie: czy to faktycznie jest moim marzeniem?

      jest źle Iza... z moją głową, sercem i duszą jest bardzo źle...

      Usuń
  2. Hania jak ja dobrze wiem o czym piszesz... Wszystkim się udaje ale nie mi... Ostatnio w przechodni na kontrole do zwykłego gin chciałam się zapisać - kolejka cale z brzuchami po jakiejś godzinie wychodzi baba z rejestracji i pyta nie w ciąży zapraszam do rejestracji... wszystkie sie odsuwaja tymi wielkimi brzuchami zostaje ja sama.... miałam ochote uciec ;( takie uczucie.... ;( Czuje ze zostaje sama na tym podwórku... Cholernie ciężko...
    Trzymaj się ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie przykre są takie sytuacje...
      ale nic nie możemy zrobić... przecież się nie okopiemy w domu...

      ściskam Cię mocno :( nie jesteś sam, oj nie :(

      Usuń
  3. Jeśli pamiętasz, ja jakiś czas temu byłam dokładnie w tym samym miejscu. Zazdrościłam dziewczynom invitrowych ciąż, a sama się opierałam. Czego się bałam? Nie wiem dokładnie. Pewnie wszystkiego po trochu. Zastrzyków, zabiegów tzn. punkcji i transferu, rozczarowania gdyby nie wyszło, tego że nie podołamy finansowo... Jednak postanowiłam i dałam sobie rok. Tzn. jeśli do wiosny przyszłego roku nie zajdę, to podchodzę. I tak się stało. Nie było odwrotu. I już po pierwszej wizycie w klinice wiedziałam, że to właściwa decyzja bo już sam fakt, że coś robisz w tym kierunku działa niezwykle mobilizująco i podnosi na duchu. Najgorszy jest ten zastój w miejscu.
    Mogę zapytać, co Ciebie powstrzymuje?
    Ściskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm... brak mi odwagi.
      po prostu.
      boję się bycia matką i boję się nie-bycia nią.
      aktualnie sama nie wiem czego chcę.
      jestem na krawędzi stwierdzenia, że pierdolę wszystko, nie chcę tego, nie potrzebuję, idę po prostu przed siebie. bez kliniki. bez dziecka.

      tylko skąd te łzy...

      Usuń
  4. To ja w takim razie życzę duuużo optymizmu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też byłam tam gdzie Ty. Dwukrotnie.
    Nie mogłam zaglądać na blogi. Wszyscy zachodzili tylko nie ja.
    Wokół tyle ciąż się sypnęło.
    Przetrwałam. Było beznadziejnie ciężko, z poronieniem po drodze, z zagrożonymi ciążami. z krwotokami.
    Mam dwoje dzieci.
    Jedno z IUI, drugie z IVF.
    nie udało się za pierwszym razem, bardzo źle to znosiłam.
    To ciężkie decyzje, też się bałam, bardzo.

    Każdy na swoje życie i swoje decyzje, ale myślę że warto pomyśleć o tym, co możesz myśleć za np. 20 czy 30 lat.
    Mam bezdzietną koleżankę w pracy, która powiedziała: "Bałam się bardzo. Nie podeszłam do in vitro. Odpuściliśmy. Dziś żałuję".
    ma 50 lat. już tego nie zmieni.
    Przemyśl to dobrze i ze spokojem.
    nie spiesz się z decyzją.

    Jeśli chcesz poczytać, co czułam, zajrzyj do mnie. myślę, że wyda Ci się wiele uczuć znajomych.
    Mojego bloga nie ma w moim profilu.
    http://ziomalkowyswiat.blog.pl/2013/02/22/jesli-bbog-istnieje-kayah/
    http://ziomalkowyswiat.blog.pl/2013/05/31/jestem-chora-na-wszystko-chorobe-mam-na-powiekach-grabaz/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę wkleić linka:
    wpisz w youtube: Monika Urlik "Nie wie nikt"

    OdpowiedzUsuń