sobota, 5 lipca 2014

Endorfinowy niż.

objadam się dziś czekoladkami... michałki, michaszki - wszystkie moje.
normalnie prawie w ogóle nie jadam takich rzeczy, ale gdy przychodzi ten moment - nadrabiam za cały miesiąc.
mimo wszystko poziom endorfin ani drgnął, zwłaszcza, że plany wzięły w łeb.
niestety nie udało mi się spotkać z Przyjaciółką nad czym bardzo ubolewam, bo nie widziałyśmy się 2,5 roku...
szmat czasu, milion spraw i historii do obgadania...

trudno - nie tym, to innym razem, choć generalnie ciężko nam zgrać terminy..
poza tym brzuch daje o sobie wymownie znać, nie mam już złudzeń.
to właśnie jeden z dwóch tematów, które sprawiają, że jest mi po prostu cholernie smutno.
o drugim pisałam wczoraj...

(Źródło: internet)
pożegnałam się...
podrapałam za uszkiem...
długo głaskałam wychudzone, wycieńczone przez chorobę ciągle ciepłe futerko...
patrzyłam w zmęczone, niewidzące oczka...
pogłaskałam chudziutką łapkę...
przed oczami miałam kadry z wielu lat naszego wspólnego życia...
moje krzyki, gdy odkryłam kolejne zniszczone rzeczy...
gonitwy po mieszkaniu w środku nocy po wszystkich meblach...
kocie fochy, udawanie wściekłego kota, huśtanie się na firankach, przewrócone kwiatki, wywalone z szaf ciuchy, mruczenie, zasypianie na kolanach...

starość się Panu Bogu nie udała.
ani u ludzi, ani u zwierząt.


;(





8 komentarzy:

  1. To jest właśnie najgorsze, że zwierzęta żyją tak krótko. Ja nie wyobrażam sobie chwili, gdy będę musiała pożegnać się z moją Sonią. Nawet ciężko o tym myśleć. A to już dorosły pies....
    Co do pierwszej części wpisu..... przytulam mocno. Wiem, że tu żadne słowa nie pomogą.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie... to jest wielka wada posiadania zwierząt...
      podziwiam ludzi, którzy po uśpieniu zwierzaka od razu albo w niedługim czasie po biorą kolejnego..

      Usuń
  2. Łzy się w oczach zbierają jak czytam o tym pożegnaniu. Ściskam Cię mocno, bo nic innego nie wydaje mi się pomocne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumie Cię doskonale... długo nie mogłam pozbierać się po stracie mojego kochanego psa, żył z nami 13 lat i tak dobrze jak on, to chyba nikt nie miał :) Odszedł tak nagle, niespodziewanie, nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać, a dzień wcześniej jeszcze rzucałam mu patyki i piłki na podwórku... biegał tak radośnie, cieszył się, a dzień później nas opuścił :(

    Przytulam Cię mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. źle, gdy pupil odchodzi nagle, ale równie źle, gdy bardzo choruje... na śmierć nigdy się nie jest gotowym..
      a podjęcie decyzji o eutanazji, to jedno z najgorszych doświadczeń w życiu...

      Usuń
  4. Jakoś ten lipiec obfituje w niemiłe doznania... Przytulam :*

    OdpowiedzUsuń