wtorek, 29 kwietnia 2014

Wirtualny odwyk.

Mało mnie ostatnio w blogosferze. Bardzo mało.
Nawet nie zauważyłam, że tyle dni minęło od mojej ostatniej tu bytności.
W tematyce niepłodnościowej nic się nie dzieje, zajmuję się różnymi innymi sprawami, nie myśląc o klinikach i leczeniu wcale.
Robię syropki z mlecza, porządkuję balkon zastanawiając się nad jego tegoroczną aranżacją i pochłaniam kolejne książki.Totalnie przepadłam.
M się trochę wkurza i irytuje, bo czuje się zaniedbany, a ja nie jestem w stanie się oderwać od lektury, gdy już uda mi się znaleźć na nią chwilę.

Notorycznie zdarza mi się chodzić zbyt późno spać, więc często jestem niewyspana, no ale... ;)
Chłonę wiosnę.
Zachwycam się kolorami, zapachem zieleni, kwitnącego bzu, błękitem nieba, szeroko otwieram okna, gdy rozkręca się burza. Uwielbiam!
W sklepach pojawiły się szparagi, których nigdy nie jadłam, a których chciałabym spróbować.
Może macie jakieś sprawdzone, apetyczne przepisy? ;)

4 komentarze:

  1. Ja szparagi zazwyczaj gotuje na parze w specjalnym, wysokim garnku, pozniej skrapiam oliwka i doprawiam sola i pieprzem. Natomiast maz najbardziej lubi pieczone szparagi. Odkraiwuje najgrubsze koncowki, zawija po trzy w prosciutto (albo szynke, albo boczek, cokolwiek akruat jest w lodowce), i kladzie na blaszce wylozonej folia alumuniowa, lekko posmarowanej oliwka. Skrapia to wszystko oliwa z oliwek, doprawia sola i pieprzem, i wklada do piekarnika na ok. 15-20 min. Mniam. :)

    A co do urlopu od sieci - kazdy czasem tego potrzebuje. Mnie sie to przydarza dosyc regularnie. A juz wiosna jest zdecydowanie najlepsza do takich odskoczni pora roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo dzięki, obydwa przepisy brzmią bardzo apetycznie :) Muszę się na któryś skusić ;)

      Co prawda, to prawda - wiosną zawsze jest coś do roboty i laptop idzie w kąt ;)

      Usuń
  2. Mi chyba też by się przydał taki urlop od bloga, ale jakoś nie potrafię:)
    Tak źle i tak niedobrze. Zazdroszczę Ci troszkę tego okresu. Ja miałam dosyć długą przerwę i niby odpoczęłam od klinik, leczenia i tego wszystkiego ale wcale nie czuję się silna. Chyba nic mi nie dała ta przerwa i lepiej byłoby mi się teraz w to wszystko wgryźć, gdybym poszła za ciosem i po inseminacjach zaczęła procedurę.
    No ale... Nie było funduszy, możliwości. Tak musiało być.
    Zupełnie nie wiem za jakie książki mam się wziąć, żeby mnie wciągnęło. Jestem cholernie rozkojarzona. Może coś polecisz?
    A szparagów nie jadłam, ale też z chęcią spróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydawało, że nie ma szans - nie potrafię żyć bez internetu ;) Okazało się jednak, że jak najbardziej się da. O ile na początku sytuacja mnie zmusiła, o tyle teraz zupełnie nie ciągnie mnie do kompa ;)
      Włączając go zawsze miałam serię stron, które sprawdzałam nałogowo. Wczoraj złapałam się na tym, że którejś nie sprawdziłam, bo o niej zapomniałam ;) To od razu mi uświadomiło, że mój odwyk jest naprawdę udany ;)

      Carrie, gdy człowiek ma głowę zaaferowaną innymi ważnymi sprawami, to nawet leczenie niepłodności schodzi na dalszy plan.. Chyba od tych spraw też mam odwyk ;) oby ku zdrowotności ;)
      Co do książek - zależy co lubisz, bo ja bardzo różne. Aktualnie przepadłam w serii książek J.D.Robb, pierwsza to "Dotyk śmierci". Dobry kryminał, do końca trzymający w napięciu, z bardzo dobrym wątkiem romansowym w tle. Osobiście nie znoszę cukierkowych harleqinowych książek, a ta nie ma z tym nic wspólnego. Jak najbardziej polecam ;)

      Usuń