niedziela, 11 maja 2014

W zawieszeniu.

Właściwie tak mogłabym opisać to co się dzieje. Albo to, co się właściwie nie dzieje.
Tylko jak to możliwe, że zaraz będzie połowa maja?
Bogate plany weekendowe wzięły w łeb. Pani @ postanowiła mnie przedwcześnie nawiedzić, a jak wiadomo - gdy ona się pojawia, nic innego nie ma prawa bytu ;] obstawiam, że jej wizyta to wynik częstych i intensywnych służbowych stresów...
Ostatnimi czasy boję się cokolwiek planować, bo za każdym razem musi się zdarzyć coś, co powoduje, że z planów nici, a ja mam wk...wnerwa, że nic mi z nich nie wyszło.
Za to M bez planów żyć nie umie i wkurza się, gdy ja planowania odmawiam ;)


Tak jak pisałam ostatnio - stałam się molem książkowym, który żyje trochę w oderwaniu od rzeczywistości. Książki pochłaniam jedna za drugą, zakres tematyczny bardzo szeroki, ale z całą pewności nie mający nic wspólnego z lekarzami, niepłodnością, adopcjami, itd.
Omijam lekarzy i przychodnie szerokim łukiem - wiem, nie powinnam.. ale rozgrzeszam się np. dzisiejszymi zakupami, z których 3/4 to warzywa i owoce, same pyszności ;) mój żołądek już się cieszy na kolejny zielony koktajl, a w mieszkaniu roznosi się boski aromat kolorowego lecza... ;)
miodek z mlecza cieszy moje oczy sporą ilością słoiczków, niebawem trzeba będzie się wybrać na pędy sosny - no, ale tu potrzeba lepszej pogody.
z aranżacją balkonową też utknęłam - nigdzie nie ma surfinii, które by mi się podobały :/ nie chce mi się jeździć po marketach, na jakiś targ też ciężko się wybrać...

i tak jakoś upływają mi dni...
zastanawiam się czy wirtualny odwyk nie jest też spowodowany tym, że u wielu z was tyle się dzieje, a u mnie kompletnie nic...
pierwsze wizyty w klinice zachwyciły mnie swoim tempem akcji, i nagle stop.
zaczyna mnie w tym temacie ogarniać obojętność.
na zasadzie "będzie, co ma być".
może tak lepiej?
a może nie?

3 komentarze:

  1. Wiesz, taka pauza czasem dobrze robi. Ja sobie taką zrobiłam w zeszłym roku i było mi taaaak dobrze:) Traktuj to jako ładowanie akumulatorów i się nie frustruj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy ładuję, ale na pewno psychicznie odpoczywam przynajmniej od tej tematyki ;)

      Usuń
  2. Ja rowniez przyjelam taktyke co ma byc, to będzie ale mimo wszystko wizyt nie omijam szerokim lukiem tym bardziej ze jestem miesiac po laparoskopii i to chyba najlepszy i najodpowiedniejszy czas na starania... Nawet glupie USG w 7 dniu cyklu i 13mm pecherzyk ciesza niesamowicie... Ale tak jak pisze, moze po prostu wszystko w swoim czasie? :-) W kazdym razie jestem dobrej mysli i Ty rowniez badz, nie poddawaj sie ;-*

    OdpowiedzUsuń