wtorek, 28 stycznia 2014

W końcu "taki mamy klimat"... ;)

Aura ostatnio daje po nosie, więc ubieram się wielowarstwowo, na cebulkę.
Mimo wszystko i tak czuję, że jakaś zaraza próbuje mnie zaatakować..
Opieram się.
Ale tylko domowymi sposobami.
Coś w tyle głowy nie pozwala mi sięgnąć po aspirynę czy jakikolwiek inny specyfik.
Właśnie to przypomina mi, że jestem w trakcie "czekania"...

Sączę więc herbatę z syropem z mniszka lekarskiego oraz domowe soki z marchewki, buraków i jabłek, łykam rutinoscorbin i tran.
Jednak przyznaję, że w weekend nie oparłam się lampce wina.
A co ;)  nie dajmy się zwariować ;)

Mimo wszystko lubię czasem, gdy za oknem brzydko i zimno, zawinąć się w ciepły koc z kubkiem gorącej herbaty lub gorącej czekolady..
Ma to zdecydowanie swój urok... :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz