że w moim przypadku cuda i miłe niespodzianki się nie zdarzają.
za to sprawdzają się wszystkie czarne scenariusze.
(Źródło: internet)
info od ginki przyjęłam na klatę...tak mi się zdawało...
tylko migrena się rozszalała...
i łzy popłynęły, gdy nade mną przeleciały dwa bociany...
jednak operacja.
Oj Kochana..przytulam;***
OdpowiedzUsuńKochana moja, nie będę Ci pisała, że musisz być silna i inne frazesy. Ja w takich przypadkach kladlam się do łóżka na dwa dni i albo ryczalam albo wpadalam w stan zobojetnienia. Jeśli Ci to choć trochę pomoże, wypłacz to. Przytulam.
OdpowiedzUsuńmoże to dziwne, ale nie płaczę... zamknęłam się w sobie, rzuciłam w wir prac ogrodniczych, po których padam jak kawka... uciekam w to, by nie myśleć. Ale jednak myślę, muszę się zorganizować na czas po operacji.
UsuńKochana... przytulam... ale jeszcze nadejdzie ten dzień, gdy na bociany zaczniemy patrzeć z uśmiechem...
OdpowiedzUsuńw zeszłym roku widziałam kilkadziesiąt bocianów mając to za dobry omen.. cóż...
Usuńw tym roku ograniczę się do obserwacji czysto ornitologicznych, bez podtekstów.
Trzymaj się mimo wszystko. Choć mnie w wirtualnym świecie prawie nie ma, a Ciebie blogowo 'znam' krótko i skromnie, to wiedz, że gdzieś w Łodzi jest taki ułomny stworek (czyt. Ala) co Ci kibicuje i życzy by w końcu wszystko sie ułożyło w zgodzie z tym, czego chcesz. Moc uścisków ślę :*
OdpowiedzUsuńDzięki Ala :*
Usuńi z całą pewnością - wzajemnie :)
mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze :)
Ściskam.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńO żesz :(
OdpowiedzUsuńŚciskam :(
życie...
Usuń:*
:( Hania... cholera :( kiedy?
OdpowiedzUsuńDokładnie dowiem się za tydzień na konsultacji. Generalnie mam nadzieję, że do miesiąca (z operacją) się wyrobię.
Usuń