na blogach ochy i achy na temat "cudownego" oczekiwania na święta,
internety zalane jakimiś koszmarnymi ilościami świątecznych ozdób i wszelkiej maści gadżetów,
które każdy MUSI mieć, by być hot i trendy.
najlepiej już od końca listopada.
nie mam wątpliwości, że w tym roku Polki wyprzedziły nawet świąteczną reklamę Coca - coli..
ot, takie tam moje rozważania na dziś.
***************
Za 3 tygodnie powinnam mieć laparoskopię.
piszę powinnam, bo jednak może być różnie.
plan może skomplikować @, która po zakończeniu zastrzyków może się pojawić (powinna nawet),
sęk w tym, że nikt nie wie kiedy się to zdarzy.
a jak się zdarzy w okolicach laparoskopii - to operacja zostanie przesunięta :-/
mam nadzieję, że jednak franca się nie pokaże i mój stres nie będzie nadaremny ;]
ostatnio przyjmowaliśmy kolędę.
M dla żartu rzucił tekstem, że poprzednio proboszcz obiecał się modlić, by nasza rodzinka się powiększyła...
że się modlił - nie wątpimy, tyle że chyba adresy pomylił, bo to u sąsiadów dzieci przybyło ;]
no i zaczęło się.
ksiądz delikatnie zaczął pytać o nasze problemy w tej materii,
czy słyszeliśmy o naprotechnologii, bo to świetne, skuteczne
i w porównaniu z IVF - o wiele tańsze (!)
dowiedzieliśmy się, że naprotechnologia ma 70% skuteczności, podczas, gdy IVF tylko 18 %.
interesujące, doprawdy interesujące...
w każdym bądź razie - ja postanowiłam milczeć wymownie,
a M nie wiedział jak zmienić temat - widziałam konsternację na jego twarzy ;)
biedak stresował się, bym nie weszła z księdzem w dyskusję.
nie miałam na to najmniejszej ochoty.
a może powinnam go oświecić, że jednak ta fantastyczna "alternatywa" dla ivf niestety nie nadaje się dla każdego, a już na pewno nie dla kobiet, które mają pozrastane wszystkie narządy przez endometriozę.
wiem, że on chciał dobrze, że przestudiował temat, sęk w tym, że chyba mamy różne źródła.
***************
w poniedziałek wizytuję u gina, celem pozyskania dokumentów typu skierowania itp.
badania porobię na początku stycznia.
muszę też zakupić ostatnie prezenty.
nie mogę uwierzyć, że za tydzień Wigilia...
bardzo mnie cieszy, że ten rok się kończy.
a jak u Was?
czujecie magię świąt? ;)
czuję:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWokół świątecznie. Powoli i do mnie dociera, że jeszcze trochę i będą Święta. I czekam na nie jakoś specjalnie w tym roku? Chyba nie. Niestety...Może za rok coś się odmieni.
OdpowiedzUsuńAle zgadzam się z Tobą - i ja cieszę się, że ten rok się kończy. Zazwyczaj życzyłam sobie, żeby kolejny rok nie był gorszy od poprzedniego. Tym razem życzę sobie, i Tobie i każdej z nas, by był lepszy, dużo lepszy.
Uściski
Też nie czekam na święta.
Usuńchcę jak najszybciej mieć ten rok za sobą... za dużo złego, za dużo łez.
również życzę, by było o wiele, wiele lepiej ;)
Jeśli spojrzę za okno - to nie czuję świąt (aura nie sprzyja klimatowi świątecznemu). Natomiast jeśli rozejrzę się po swoim domku - to powoli zaczynam odczuwać magię tych świąt - przygotowania powoli ruszyły :).
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za laparoskopię :). Jeśli będziesz miała pytania - chętnie odpowiem (choć od mojego zabiegu minęło prawie sześć lat). Pozdrawiam
No właśnie mnie tak nie do końca pasuje ten klimat - za oknem jakby wiosna, a u sąsiadów w oknach świąteczne ozdoby ;)nijak mi to nie pasuje :P
Usuńco do laparoskopii - ostatnią miałam w czerwcu tego roku ;) więc jestem, że tak powiem - na bieżąco ;) teraz czekam na część II ;)
ale dziękuję za dobre chęci :)
pozdrawiam
W takim razie trzymam mocno kciuki za zabieg laparoskopii :) pozdrawiam
UsuńTrochę jesteś w błędzie... Ja miałam zrośnięte ze sobą wszystkie narządy własnie przez endometriozę. W trakcie laparoskopii lekarz usunął zrosty i mój mały cud śpi teraz w pokoju obok. Trochę więcej wiary choć wiem że to bardzo trudne...
OdpowiedzUsuńPrzy żadnej chorobie nie ma reguły, zwłaszcza przy endometriozie.
Usuńwiesz, ja jestem "wyjątkowym" przypadkiem, gdzie lekarze po operacji mówili, że "TAKIEJ endometriozy jeszcze nie widzieli"...
pomijam fakt, że byłam operowana 3 lata temu, pół roku temu, a teraz będę w styczniu...
jesteś wielką szczęściarą i jakoś jestem pewna, że doceniasz to za każdym razem patrząc na swój mały wielki Cud :)
pozdrawiam
Po wyrazie twarzy lekarza po laparoskopii widziałam że moj brzuch wygląda kiepsko. Miałam zrośniete pęcherz, macice, jajniki, jajowody i jelita. Jedna wielka masa. Ale trafilam na dobrego lekarza, jak sie okazało do ktorego przejeżdzaja kobiety z całej Polski. Pozdrawiam.
UsuńU mnie też to wszystko pozrastane. Częściowo uwolnili zrosty z tego, co się dało, ale resztę będą robić w II etapie, czyli teraz w styczniu..
Usuńponoć lekarz bardzo dobry, a i zespół chirurgów wyspecjalizowany w endometriozie... nie pozostaje mi nic innego niż mieć nadzieję, ze to ostatnia operacja.
pozdrawiam
No to trzymam kciuki zeby teraz sie udalo:) ps. ja w ciąże zaszłam dopiero 14 miesięcy po laparoskopii.
UsuńTemat napro źle na mnie działa...
OdpowiedzUsuńHania, zaczynam kciuki już trzymać, mam nadzieję, że nic się nie popieprzy!
Co do Świąt- trochę za dużo mam roboty i za ciepło za oknem, by coś poczuć, ale tydzień temu miałyśmy z przyjaciółkami naszą coroczną babską wigilię. Była choinka, były nawet jasełka - i poczułam! :)
Trzymaj, trzymaj kciuki ;)
Usuńu mnie mieszkanie na błysk wysprzątane, ale nadal nie czuję magii... za oknem deszcz leje...
fajne takie wigilijki z przyjaciółkami :)
Śniegu w mieście nie lubię, ale bez niego jakoś nie czuję magii świąt.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię śniegu w mieście, bo to właściwie nie śnieg, a breja ;]
Usuńna te 3 świąteczne dni mogłoby jednak zrobić się biało. Potem już nie ;)