(Źródło: internet)
Ostatni, szósty, zastrzyk Zoladexu za mną.
cieszy się mój brzuch, koniec z najgrubszą igłą jaką w życiu widziałam..
cieszy się moja głowa, którą ciągle męczy migrena.
chyba nigdy nie miałam jej tak często...
termin kolejnej laparoskopii ustalony: 12 stycznia.
wpadłam w wir pracy,
chyba nigdy nie byłam tak efektywna,
nie ma dla mnie zadań niewykonalnych.
przychodzę do pracy pierwsza, wychodzę ostatnia,
zabieram pracę do domu.
lubię ten pracoholizm.
wtedy nie myślę o tym, co boli.
Może powody mam zupełnie inne, ale ten obrazek też kiedyś gdzieś wstawiałam... i tak samo ostatnio działam... Praca, praca, praca...
OdpowiedzUsuńHania! Myślę o Tobie! Wiele osób o Tobie myśli ciepło i kieruje swoją energię. To kiedyś dolatuje. I owocuje. Wierzę w to.
Juti, chyba każdy ma czasem taki moment, który idealnie oddaje ten obrazek.
Usuńu mnie koniec roku zawsze wiąże się z masą pracy, ale teraz jest mi to bardzo na rękę.
dziękuję za te dobre myśli i energię... mam nadzieję, że zaowocują...
ściskam mocno.
Mam takie dni kiedy plan z obrazka pasuje idealnie. Na szczęście pojawiają się i takie gdy plan potrzebny nie jest.
OdpowiedzUsuńCały czas wierzę, że zaświeci dla Ciebie słonko i że Twoje marzenia się spełnią.
Uściski;*
nawzajem :) :*
UsuńHaniu, wierzę, że niedługo z radością i pasją będziesz przeżywała każdy dzień. Oby Nowy Rok przyniósł jak najwięcje takich chwil.
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać ;]
Usuńpozdrawiam :)
Znam ten mechanizm z autopsji. Nie raz wpadałam w wir, wciągał mnie bez reszty i na jakiś czas bardzo pomagał. Potem tylko wychodziłam z niego "zakręcona" mocno;)
OdpowiedzUsuńParę razy zassał tak bardzo, że się pochorowałam... Ale teraz tęsknię za nim. Potrzebuję zajęcia, które da mi odskocznię od moich niekończących się rozmyślań...
właśnie - zajęcie to najważniejsza rzecz w kryzysowych momentach... ja wpadam w panikę, gdy wracam z pracy lub nadchodzi weekend..
Usuńszukam jakiejś pasji, ale marnie mi idzie...
niestety jestem beztalenciem.
nie wiem w której kolejce stałam, gdy Bóg dzielił talentami :/
nie no z tym beztalenciem to niemożliwe! "po prostu" trzeba ustalić, która to była kolejka;) wiem, wiem... łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać. tymczasem dobrze, że jest praca chociaż...
Usuńściskam!!! mocno!
od 34 lat próbuję ustalić jaka to była kolejka... ;]
Usuńcóż, trzeba się zmierzyć z prawdą ;]
Oj ten pracoholizm ;) wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńNiestety tylko on pomaga jakoś przetrwać czas od transferu do transferu :(
Z pracy do drugiej pracy z krótkimi przerwami na kolejne podjście.
Zwariowałabym siedząc w domu :)
Te 2 tygodnie po transferze są ciężkie do wytrzymania :) siedząc w domu na zwolnieniu nie mam co ze sobą zrobić :) i wtedy nachodzą głupie myśli.
Mój sposób na nie myślenie o problemie z zajściem w ciążę to: praca, 2 praca, jakaś dobra książka, inne zajęcie np u mnie był to kurs prawa jazdy na motocykl :))))
Teraz musze wymyśleć jakieś inne zajęcie :)
Póki co w wolnych chwilach po pracy szukam ciekawych blogów :)
O kobietach mających problem taki jak mój.
Pozdrawiam :)
pracoholizm dobra rzecz - czasem.
Usuńzwłaszcza w momentach kryzysowych.
o transferze, a zwłaszcza o stymulacji - nawet nie chce mi się myśleć.
blogi lubię bardzo.
Hania, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń