zostałam całkowicie zaskoczona...
nie pomogło łykanie tranu i rutinoscorbinu.
tankuję więc hektolitry herbaty z miodkiem z mniszka i sosny, w użyciu jest też czosnek i aspiryna...
nie wygląda na to, by do jutra miało mi przejść.
a ja tak bardzo nie mogę sobie teraz pozwolić na wolne...
zima wróciła.
niby fajnie, niby ładnie, ale nie wygląda to już tak uroczo, gdy trzeba dojechać do pracy.
aczkolwiek mój jutrzejszy wyjazd do niej stoi pod znakiem zapytania.
M mnie ofukał, że mam zostać, wykurować się, bo przecież niedługo kolejne podejście do ivf..
musimy być zdrowi..
wiem, wiem...
ale..
nie lubię dokonywać takich wyborów.
zwłaszcza, że za jeden z nich nikt mi nie podziękuje.
Mąż ma rację. Kuruj się. Zdrowie jest najważniejsze. Musisz być zdrowa.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też biegałam z gorączką do pracy padając na twarz. Teraz powiedziałam dość. Jestem chora idę na zwolnienie. I tak nikt tego nie docenia.
Ano właśnie... piątek w pracy z gorączką był makabrą... ale kogo to tam obchodzi? ważne, żeby robota była zrobiona...
UsuńA u mnie śniegu nie ma. Jest za to wilgotno i mgliście.
OdpowiedzUsuńNieźle Cię złamało, a mąż ma rację - musisz się kurować i zdrowieć. Choć i ja w zeszłym roku na zwolnieniu wylądowałam dopiero, gdy od gorączki zaczynałam tracić kontakt z rzeczywistością, a kolejny raz, gdy traciłam głos.
Za to, że chodziłam wtedy do pracy zanim nie padłam na dobre nikt nie podziękował. W sumie obowiązku takiego nie mają. Teraz zmieniło mi się w głowie i stwierdziłam, że L4 też jest dla ludzi a praca nie zając.... A jeśli ucieknie? I tak w życiu bywa.
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
heh... w pracy mam wiele przypadków, gdy przez byle kichnięcie od razu uciekają na L4... ja chodzę tak długo, aż mnie autentycznie zetnie z nóg... tylko po co? dla kogo? i w imię czego?
UsuńZdrowiej i ja również podzielam zdanie męża. Wykuruj się porządnie, bo zdrowie jest tylko jedno.
OdpowiedzUsuńWiem, Ala, wiem... ale ta durna obowiązkowość, która stoi mi dziś gulą w żołądku... :(
UsuńPamiętaj, że mimo wszystko zdrowie jest najważniejsze...
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :*
Pamiętam ;) Dlatego zostałam w domu ;)
UsuńCzasem trzeba odpuścić. Wiem, że ciężko. Wiem, jak to jest kiedy trzeba jednak zęby zacisnąć i iść do pracy, bo pieniądze a i ubezpieczenie w tym czasie bardzo ważne. Jednak czasem wystarczy jeden-dwa dni intensywnej kuracji w łóżku, żeby stanąć na nogi. Lepsze to, niż tygodniami chodzić z katarem czy kaszlem.
OdpowiedzUsuńA herbatkę z miodem i imbirem pijesz? Mnie imbir stawia na nogi.
Zdrówka życzę.
Buziaki:*
Najbardziej mnie rozwala, że ja się tak cholernie szczypię, żeby wziąć dzień, dwa wolnego, bo naprawdę źle się czuję, a gorączka 38,7 C ścina mnie z nóg. Tymczasem moi współpracownicy (niektórzy) nie przychodzą do pracy przez takie bzdety, że głowa mała :-/
UsuńImbiru nie stosuję, jakoś mam obawy, bo on bardzo intensywny. Ale herbatkę z cytryną i syropem z sosny tankuję po kokardki ;)
Wam też zdrówka życzę :*
zdrowiej!
OdpowiedzUsuń